Opowieść Podręcznej to nie fikcja - w Polsce to już realne

Opowieść Podręcznej to nie fikcja - w Polsce to już realne

 Wczoraj po moim policzku spłynęła łza. 

Łza złości, bezsilności i żalu.


   Korzystając z tego, że to moje miejsce w sieci istnieje, chciałabym tutaj zostawić ten post. Wpis, w którym będę mogła przelać swoje emocje tak jak do pamiętnika. Jednak pamiętnika zapewne nikt by nie zobaczył, a ja jednak chciałabym, żeby ktoś zobaczył mój punkt widzenia: 25 letniej kobiety, która chciała założyć rodzinę w kraju zwanym Polską, ale teraz już nie wie, czy to bezpieczne.

Chciałabym wiedzieć, dlaczego Trybunał Konstytucyjny podjął taką decyzję. Co tak naprawdę skłoniło go do podjęcia takiej decyzji. Moim zdaniem NIE MIELI PRAWA rozmawiać na ten temat.


    Moim skromnym zdaniem, tą decyzje powinien podjąć Trybunał, ale składający się z samych kobiet, osób z pochwą, osób mogących zajść w ciążę. Ponadto powinno to być poparte rozeznaniem sytuacji, a najlepiej przeprowadzonymi wywiadami środowiskowymi z osobami, które mają chore dziecko, które usunęły ciążę, ponieważ okazało się, że płód jest nieuleczalnie chory. Powinni zapytać rodziców i bliskich tych narodzonych i nienarodzonych chorych dzieci jak taka sytuacja wpływa na nich, na ich rodzinę, ich bliskich i ich otoczenie - jak reagują ich sąsiedzi, znajomi, czy to przeżywają, czy może już o tym zapomnieli.

    Osoby podejmujące tą decyzję powinny też na chociaż tydzień zamieszkać z osobą, która posiada ciężko chore dziecko, a najlepiej odciążyć ją w jej obowiązkach i przewijać, karmić. Ale nie noworodka - bo z takim jest zbyt łatwo. Najlepiej już niepełnosprawnego nastolatka, żeby zobaczyli ile siły to wymaga. Bo nie oszukujmy się - nie jest lekko... Pomijam kwestę psychiki, bo to już inna bajka.

    Wracam pamięcią do roku 2018, gdzie pamiętam, że śledziłam ze łzami w oczach jak niepełnosprawne dzieci wraz z rodzicami walczą o swoje prawa. Koczują w sejmie, by o nich pamiętano, by zwrócono uwagę na ich los... Pamiętam wywiady, opowiadane historie o tym jak im ciężko. Rodzice, albo jedno z rodziców nie mogą normalnie pracować, dziecko wymaga opieki, a oni mają tylko nędzny zasiłek, który nie wystarcza na podstawowe potrzeby, bo przecież leki i rehabilitacja to nie wymysł - to PODSTAWA przy chorym dziecku. Do tego czas - czas poświęcony dzieciom, to często cała doba. Rodzice dzieci niepełnosprawnych rzadko kiedy maja czas dla siebie, czas na swoje pasje. Robią to co powinni, chwała im za to, jednak zatracają siebie i nie spędzają życia tak jakby chcieli... Każdemu z nich przydałaby się opiekunka chociaż na kilka godzin dziennie, by mogli poczytać książkę, pójść odwiedzić znajomych, czy w spokoju obejrzeć odcinek serialu. Te z pozoru proste "przyjemności" nie dla każdego są takie oczywiste - niektórzy marzą o willi z basenem, nowym samochodzie, a inni chcieliby po prostu móc gdzieś wyjść na godzinę dziennie i tą godzinę żyć swoim życiem.

Pomoc osobom niepełnosprawnym i ciężko chorym w naszym państwie leży.

    – Żadna kobieta i dziecko nie pozostaną bez pomocy, program "Za życiem” zostanie poszerzony, aby zapewnić opiekę każdemu dziecku, rodzącemu się z poważną chorobą czy wadami; powołamy komisję nadzwyczajną, która przedstawi nowelizację przepisów - przekazała PAP rzeczniczka PiS Anita Czerwińska.
Dodała też, że kobiety, które dotyka dramat urodzenia niepełnosprawnego lub ciężko chorego dziecka nie zostaną pozostawione same sobie.

Skoro dotyka je "dramat urodzenia niepełnosprawnego dziecka", to dlaczego je na to skazujemy?! Skoro nawet oni uważają, że to dramat?!

Czekam, czekam na oferty pomocy jakie spłyną i liczę, że nie będzie to dodatkowe dwieście złotych do tego co jest, a będzie to pomoc w postaci psychologa i psychiatry dla rodziców, pomoc opiekunek, by odciążyć rodzica. I to nie pomoc na rok, czy dwa, tylko do końca życia.


Należy zrozumieć, że ta decyzja jest karygodna. Brak prawa do wyboru to ograniczenie naszej wolności. 


    Jakiś czas temu oglądałam serial "Opowieść Podręcznej" opowiadający o a
ntyutopijnej przyszłość - główna bohaterka (June Osborne) wiodła normalne życie, miała mężą i córkę, jednak pewnego dnia wszystko się zmienia i zostaje zmuszona do życia jako podręczna. Jej zadaniem jest urodzenie jak największej liczby dzieci, ponieważ ona te dzieci może urodzić, a w jej czasach dużo kobiet jest bezpłodnych, nie może zajść w ciążę. Musi sypiać ze swoim Komendantem, w którego domu mieszka i raz na jakiś czas musi mu się oddać, mimo tego iż tego nie chce... To serial na podstawie książki o takim samym tytule, której autorką jest Margaret Atwood. Oglądałam ten serial z ciekawością i niedowierzaniem, myśląc, że coś takiego byłoby okrucieństwem.   Myślałam, ze dobrze, że to tylko wymyślona historia... Otóż przeliczyłam się - cos podobnego właśnie stało się rzeczywistością. Jeśli nie oglądaliście lub nie czytaliście - bardzo Wam polecam zapoznać się z "Opowieścią Podręcznej".




Kadr z serialu "Opowieść Podręcznej"



... a TY "obrońco życia", ile dzieci nieuleczalnie chorych, niepełnosprawnych już adoptowałeś/aś?

Powiedz komuś

 22 października 2020 roku, (czyli już DZIŚ) może w Polsce zmienić się wiele... Sprawa z pozoru dotyczy tylko kobiet, jednak kryje się za tym coś więcej - cierpienie tysięcy ludzi, setek rodzin. 

Ciężko mi się określić co do tego która ze stron ma rację, o ile któraś ze stron ją ma. Obserwuję tą niesprawiedliwą walkę już jakiś czas. Są poglądy skrajne: usunąć lub nie usuwać. A ja jestem za poglądem: CHCĘ MIEĆ WYBÓR.

Moim zdaniem nikt, podkreślam NIKT nie ma prawa decydować za mnie jak mam przeżyć swoje życie. Każdy z nas jest odrębną istotą. W momencie, gdy ktoś zmusza mnie ( tak, ZMUSZA) do urodzenia chorego dziecka, jest dla mnie potworem... Bo nie chodzi o to, czy ja je urodzę, czy nie. Chodzi o sam fakt, że zabrał mi mój wybór.

Każda z kobiet powinna sama zdecydować z czym chciałaby się zmierzyć: czy z ciężarem myśli i poczuciem winy po usunięciu ciąży, czy z frustracją spowodowaną posiadaniem chorego dziecka, na które jej nie stać, bo nie oszukujmy się - większości z nas nie stać. 

Żyjemy w świecie i kulturze, gdzie robimy coś "bo tak trzeba". Tylko kto tak powiedział, że tak jest dobrze? Może inaczej, byłoby lepiej? Przyjrzyjmy się obu scenariuszom.

Scenariusz pierwszy: dokonuję aborcji.

Trzeba jednak zaznaczyć, czy ta aborcja byłaby legalna czy nie. Jeśli byłaby legalna, to jest łatwo dostępna. Nie trzeba się z tym kryć i jest w pewnym sensie "łatwiej", choć nie uważam, żeby taka decyzja była łatwa. W każdym razie - kobieta umawia się i idzie na zabieg. To jej wybór i nie nam to osądzać. To ona żyje z tą decyzją.

Jeśli jednak aborcja jest trudnodostępna bo jest zakazana, potrzeba większej ilości gotówki - na wyjazd poza granice naszego państwa, na zabieg. Ale pieniądze to nic w porównaniu z tym, że skoro aborcja będzie zakazana może przynieść więcej szkody niż pożytku. Czasami wybieramy taniego lekarza, który spier*oli sprawę i okaleczy. Niejednokrotnie słyszałam, czytałam o dziewczynach zażywających różne świństwa, pseudo tabletki, które powodują poronienie. Czasem udało się poronić, czasem z poronieniem przychodzi śmierć dziewczyny - różnie to bywa. I zamiast pozbawić życia jedno istnienie (chory płód), życie traci również kobieta, dziewczyna, która miała przed sobą jeszcze wiele pięknych chwil do przeżycia.

Może też zdarzyć się tak, że całość przebiegnie pomyślnie, kobieta uzna, że podjęła dobrą decyzję i za jakiś czas będzie cieszyć się zdrową rodziną, która uda jej się założyć bez wyrzeczeń.

... lub nie założy jej wcale, karząc się za to co zrobiła, czyli usunięcie dziecka. Może wpaść w głęboką depresję i nie będzie potrafiła już funkcjonować w społeczeństwie...

Scenariusz drugi: urodzę to dziecko.

Załóżmy, że kobieta dowiaduje się, że jej dziecko będzie chore. Nasuwa się pytanie: - Jak bardzo panie doktorze?. Odpowiedzi jest milion! Tyle ile chorób i ich stopni zaawansowania. Może urodzić się bez wykształconych gałek ocznych, nóżki. Może też mieć zespół Edwardsa, czyli deformację czaszki, anomalie szkieletu, wady serca, nerek... Tak - cały pakiet, wszystko na raz! Takie dziecko, jeśli uda donosić się ciążę żyje średnio od 5 do 15 dni. Mimo wszystko kobieta podejmuje decyzję, że rodzi i co wtedy? Żegna swoje dziecko po 15 dniach od narodzin, przechodząc przez ogrom cierpienia. Są choroby przez które dziecko od dnia narodzin, do dnia śmierci w wieku 40 lat jest potocznie mówiąc warzywem... Nie obrażając nikogo, ale z takiego dziecka nie ma pożytku społeczeństwo - rodzina tym bardziej.


Załóżmy, że dziecko będzie właśnie taką "roślinką". Co wtedy? 

Wersji jest wiele:

- rodzina jest zadowolona i szczęśliwa z podjętej decyzji opieki i wychowania niepełnosprawnego dziecka, odpowiada im to, czują, że podjęli słuszną decyzję.

- rodzina się rozpada, bo np. mąż uznał, że nie chce chorego dziecka i matka zostaje z chorym dzieckiem sama.

- rodzice zadecydowali, że zostają razem i rodzina jest "cała" jednak narastająca frustracja i poczucie braku 'normalności' jest tak silne, że wyżera to i ją i jego od środka.

- rodzina traci dach nad głową, ponieważ leczenie jest kosztowne, a nasze państwo przewiduje na osobę niepełnosprawną świadczenia takie, którymi nawet się podetrzeć nie można..

Więc jak będzie?
Czy ja albo TY będziemy przeżywać takie dylematy - nie wiem.
Ale wiem, że chciałabym móc wybrać.

Dlatego Ty też POWIEDZ KOMUŚ, by nie zapadł #wyroknakobiety

#zostańwdomu

Zdmuchnęłam z laptopa kurz - ostatni raz używałam go do napisania pracy magisterskiej, a gdy tylko udało mi się wysłać do promotora ostatnią wersję, załadować pracę do systemu APD chciałam po prostu odetchnąć. Wpadłam w monotonię życia codziennego - praca, dom. Co jakiś czas zerkałam w stronę mojego przyjaciela (laptopa) jednak wygrywało zwykłe lenistwo. A swoje miejsce w sieci to naprawdę fajna rzecz.

W obliczu obecnej sytuacji nie miałam wyboru - posprzątałam w mieszkaniu, nadrobiłam seriale i inne rzeczy, które większość z nas robi, kiedy została w domu. Postanowiłam napisać post. Temat może nie jest oryginalny, jednak może ktoś z Was weźmie sobie do serca to co mam do powiedzenia.


W Łodzi, gdzie mieszkam (żeby było zabawniej niedaleko szpitala zakaźnego) gdzie do pracy jeżdżę komunikacją miejską czuję się nieco zagrożona w obecnej sytuacji. Nie jestem panikarą, daleko mi też do osoby, której obojętna jest obecna sytuacja i zagrożenie związane z koronawirusem. Jestem gdzieś pośrodku. 

Uważam, że w zaistniałej sytuacji powinniśmy minimalizować ryzyko. Jeśli nie musimy wychodzić to nie wychodźmy. Dlatego ciężko mi zrozumieć postępowanie niektórych firm, które narażają swoich pracowników na kontakt z innymi. Rozumiem, że branża spożywcza musi funkcjonować, tak samo drogerie, apteki i miejsca, gdzie te produkty są podukowane. Bardzo chwalę fryzjerów, kosmetyczki, które zamykają do odwołania swoje zakłady. Wizyta u fryzjera, czy w salonie kosmetycznym to nie jest konieczność. Sytuacja jest wyjątkowa i cieszę się, że działają. W takich wypadkach akcja #zostańwdomu ma sens. Zamknięte zostały nawet galerie handlowe. Nie rozumiem więc ludzi, którzy stoją w kolejkach w sklepach meblowych, czy tak jak w mojej branży - przychodzą wybrać suknię ślubną. Salon sukien ślubnych w którym pracuje w tym tygodniu jest zamknięty, lecz od poniedziałku jeśli nic się nie zmieni wracam do pracy. Czy w momencie, gdy wesela stoją pod znakiem zapytania, trwa akcja #zostańwdomu panie będą przychodziły na wybór sukien? Pewnie kilka odważnych się znajdzie. Czy przymiarki wybranych już sukien sa konieczne? Myślę, że w tym momencie nie... Ale KONIECZNE jest powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa. Dlatego proszę Was o rozwagę i ustalcie swoje priorytety indywidualnie. Cały czas monitoruję sytuację we Włoszech. Tam też na początku było to ignorowane...


 Nie musisz robić wiele - po prostu 
#zostańwdomu !


Mój pierwszy raz ... na See Bloggers Łódź

Mój pierwszy raz ... na See Bloggers Łódź



W tym roku festiwal See Bloggers przypłynął z Gdyni i zacumował w Łodzi. Po raz pierwszy miałam możliwość uczestniczenia w tym wydarzeniu i nie napiszę o tej edycji ani jednego złego słowa. W jednym miejscu spotkało się około 2 tysięcy twórców internetowych! Przez dwa dni mogłam uczestniczyć w warsztatach, panelach, prelekcjach osób związanych z branżą Internetową  To jedyny taki festiwal, który daje takie możliwości. Dla mnie, jako początkującego twórcy (prowadzę bloga około 3 lat, ale sami wiecie, jak to bywa z moją regularnością) to coś wspaniałego! Taki ogrom wiedzy, w tak krótkim czasie, możliwość poznania i porozmawiania z osobami, które na co dzień podziwiam w Internecie - WOW! Jestem tak bardzo zmotywowana do działania, co chyba widać - pojawił się ten wpis! Ale może zacznijmy od początku...


See Bloggers obserwowałam już od dłuższego czasu. Festiwal od pierwszej edycji odbywał się w Gdyni. Co roku było na nim obecnych coraz wiecej twórców. Kiedy tylko dowiedziałam się, że VI edycja See Bloggers odbędzie się w Łodzi nie wahałam się - wysłałam swoje zgłoszenie. Nawet nie wiecie ile radości sprawił mi email z wiadomością, że udało mi się dostać na to wydarzenie. 

                                                


Z zahwytem patrzyłam jak na stronie See Bloggers stopniowo przedstawiani są następni prelegenci. Byłam (i nadal jestem) pod ogromnym wrażeniem! Nazwiska, które znam, lubię i podziwiam w sieci, sypały się jak z rękawa: Eliza Wydrych-Strzelecka (Fashionelka), Karolina Gliniecka (Charlize Mystery), Kamil Pawelski (Ekskluzywny Menel), Milena i Ilona Krwaczyńskie (Siostry ADiHD), Ania Wendzikowska, czy Jurek Owsiak - oni wszyscy tam byli, a prócz nich wiele, innych osób, które kojarzyłam z sieci, lecz nie obserwowałam. Na szczęście, już się to zmieniło! Nadrabiam twórczość internetową takich osób jak Paulina Mikuła (Mówiąc Inaczej), czy Ola Radomska (Mam Wątpliwość).




Bardzo się cieszę, że miałam możliwośc uczestniczenia w tym wydarzeniu - po każdej prelekcji, w przerwie między jednym a drugim panelem można było podejść i porozmawiać z KAŻDYM. Wyszczególniłam to słowo, bo NIKT nie był tam gwiazdą, czy kimś bardziej ważnym. Wszyscy jako twórcy byliśmy sobie równi. Nie było ochroniarzy, którzy odgradzali od tych bardziej znanych osób, ani nic podobnego! To jest piękne w tym festiwalu - możliwosć dyskusji z osobami, które nas inspirują, pochwalenie ich pracy oraz motywacja i nauka, które płyną tam niczym rwąca rzeka!




Dodatkowo prygotowane były strefy partnerów wydarzenia, w których zorganiowane były różne konkursy, można było poznać marki, porozmawiać z ich przedstawicielami, czy można było zrobić inspirujące zdjęcia.



Co do organizacji... 

Stworzyć przestrzeń do nauki i rozmów dla dwóch tysięcy osób - wydaje się niewykonalne...
Lecz Ania i Kuba Zajac (Fashionable) dokonali niemożliwego! Wiem, że kosztowało ich to ogrom pracy, ale mogą być z siebie dumni - ja z nich jestem! Kiedy pojawiła się agenda tego, co będzie się działo w EC1 w Łodzi niedowierzałam... Tyle ciekawych tematycznie paneli - nie wiedziałam co wybrać! W tym roku zdecydowałam, że nie zapsiuję się na warsztaty, a zostaję na scenie głównej, która moim zdaniem była przygotowana świetnie! Dowiedziałam się wiele ciekawych informacji, a panel prowadzony przez Elizę Wydrych-Strzelecką był najlepszym co mnie na tym festiwalu spotkało. Na swoim przykładzie opowiedziała o tym, że ważna wblogowaniu jest pasja i prawda. Zachęcam Was do obejrzenia jej prelekcji, kiedy tylko będzie dostępna w internecie - naprawdę warto!



W tym miejscu chciałabym przeprosić Was za słabą jakosć zdjęć - nie sądziłam, że będę tak zachwycona tym wydarzeniem i tak zmotywowana do działania - a to chyba najlepsza rekomendacja dla organizatorów. Mam nadzieję, że wpis się Wam podobał i jeśli tworzycie coś w Internecie, a zastanawiacie się nad wzięciem udziału w takim wydarzeniu, to mówię Wam, że WARTO! Ja już nie moge się doczekać następnej edycji. Obym za rok miała się czym na See Bloggerspochwalić, chociaż systematycznością wpisów ;)
Weekend w Sopocie

Weekend w Sopocie



 Hej!

Po dłuuuugiej przerwie przychodzę do Was z pomysłem na (o ironio!) ... krótką przerwę!



Każdy z nas potrzebuje czasem chwili odpoczynku. Muszę przyznać, że taki wyjazd mi i mojemu chłopakowi był bardzo potrzebny. Ostatnio byliśmy gdzieś razem w sierpniu zeszłego roku. Najzwyczajniej w świecie nie mamy na wyjazdy czasu. Ja studiuję dziennie i mój plan woła o pomstę do nieba, a mój chłopak (tak jak ja) studiuje dziennie i pracuje jednocześnie. Sami widzicie, że to słabe połączenie. Kiedy w końcu zdecydowaliśmy się na ten odważny krok, wybór padł na Morze Bałtyckie.
Nie chciałam, żeby wyjazd naruszył mój portfel, więc szukałam tanich rozwiązań. Muszę przyznać, że plan został zrealizowany, a bardzo pomogło mi w tym to, że mam status studenta.

Ten post kieruję do wszystkich tych, którzy chcą po prostu odpocząć, a nie mają na to dużego budżetu. Jeśli obserwujecie mnie od dłuższego czasu, dobrze wiecie, że lubię tanie rozwiązania ;) Jeśli jesteście ciekawi jak tanio spędzić 3 dni w Sopocie, zapraszam do lektury - opiszę wszystko łącznie z przybliżonymi cenami.


A więc ...



Transport

Kiedy zaczynałam szukać pomysłu na weekend, od początku wiedziałam, że wybierzemy się w to miejsce pociągiem. Jeśli ma się status studenta, można liczyć na 51% zniżki. Ceny biletów są różne, w zależności od tego gdzie mieszkamy (u mnie centralna Polska). Za połączenie Łódź-Sopot płacimy ok. 60-70zł. Ze studencką zniżką podróż pociągiem kosztowała mnie około 30zł w jedną stronę. Czas jaki spędziliśmy w pociągu to 5.5h. Jeśli zdecydujemy się na samochód, cena będzie znacznie wyższa (paliwo). Szczerze przyznam, że samochód w Sopocie nie jest potrzebny - my wszędzie chodziliśmy pieszo, ponieważ wszędzie jest blisko. Nawet do Gdyni, ale o tym później...


Nocleg


Ja nocleg tym razem znalazłam na Booking.com. Nie szukałam luksusowych apartamentów, tylko taniego, czystego, schludnego pokoju, który będzie znajdował się blisko morza. Udało się! Wybór padł na Hostel Sopotiera (LINK). Będąc w dniach 20-22 kwietnia, czyli poza sezonem za 2 soby zapłaciliśmy 220zł, czyli po 55zł za osobę, za dobę. Nasz pokój był mały, ale miał prywatną łazienkę, był zadbany, a co najważniejsze znajdował się 3 minuty spacerem do plaży. Idealnie! Pokój znajdował się w ładnej kamienicy, mieszkanie podzielone było na kilka  pokoi i miało ładny aneks kuchenny, więc jeśli ktoś chciał gotować sam nie było żadnego problemu. 



Wyżywienie

Z chłopakiem pojechaliśmy tam odpocząć, więc nie było mowy o staniu przy garach! Zaraz przy naszym noclegu, znajdował się Bar Bursztyn. Porcje, które  tam serwują są chyba dla olbrzymów! Jedzenie jest pyszne i tanie! Zestaw śniadaniowy składający się z jajecznicy, 2 kromek chleba, 2 plasterków pomidora, dwóch plasterków ogórka, plasterka szynki, plasterka sera żółtego i herbaty kosztował 13zł! A dla mieszkańców Sopotiery obowiązuje rabat 20%, więc za śniadanie zapłaciłam niecałe 11zł.

Następnym miejscem godnym polecenia jest pizzeria Napoli Mia. W życiu nie jadłam tak pysznej pizzy! Prowadzi ją Włoch, a bazują oni tylko na produktach sprowadzanych z tego własnie kraju. Może nie jest tak tania jak wyżej wymieniony bar, ale na jeden obiad naprawdę warto się tam skusić. Pizza jest na tyle syta, że musieliśmy tego dnia zrezygnować z kolacji - nie było na nią miejsca.

Trzecim i ostatnim miejscem, gdzie moim zdaniem warto zjeść w Sopocie jest Małpa Bistro. Jeśli lubicie burgery (jak mój chłopak) jest to miejsce idealne dla Was! Porcje są konkretne i naprawdę smaczne. A lemoniada, którą tam serwują to niebo w gębie! Koniecznie spróbujcie też krążków cebulowych - pyszne i chrupiące! Burgery kosztują średnio 25zł, ale gwarantuję Wam, że zjecie tam do syta.

Polecam też lodziarnię Kulki Anulki - pyszne lody rzemieślnicze! Mniam!





Jak My spędziliśmy 3 dni w Sopocie

Nasza podróż rozpoczęła się w Łodzi, w piątek, chwilę przed godziną 6.00 na dworcu Łódź Widzew. To stamtąd mieliśmy bezpośredni pociąg do Sopotu. Nasza podróż trwała 5.5h i minęła wbrew pozorom bardzo szybko. Na miejscu byliśmy zgodnie z rozkładem o godzinie 11.15. Pierwsze kroki z dworca skierowaliśmy do swojej kwatery, bo jak się okazało po wcześniejszym uzgodnieniu można zameldować się wcześniej, lub chociaż zostawić bagaże w recepcji lub pokoju hostelu.
Szczerze przyznam, że pogoda trafiła nam się idealna! Musiałam szukać sklepu, aby kupić szorty - tak było gorąco! Nie spodziewaliśmy się tak dobrej pogody (no dobra Szymon się spodziewał, bo szorty zabrał). Następnie skoczyliśmy na plażę, a kiedy zgłodnieliśmy, poszliśmy do Małpa Bistro na burgery. I ten dzień spędziliśmy na totalnym korzystaniu z pogody - plażing. Niestety wieczorem Szymon musiał smarować mnie jogurtem, bo strasznie się spaliłam...


W sobotę po śniadaniu w Barze Bursztyn udaliśmy się na spacer do Gdyni, na tamtejsze małe molo. Postanowiliśmy iść pieszo i na boso, brzegiem morza. Uważam to za świetny pomysł. Wróciliśmy też pieszo, ale już nie plażą, a deptakiem obok plaży i w butach.  Byliśmy strasznie głodni i wtedy skierowaliśmy swoje kroki do Pizzerii Napoli Mia, a wieczorem poszliśmy na Molo w Sopocie. 

W Niedzielę do 10.30 musieliśmy się wymeldować i równo o tej godzinie z torbami ruszyliśmy ponownie do Baru Bursztyn. Po śniadaniu postanowiliśmy wykorzystać ostatnie chwile odpoczywając na plaży i ciesząc się z tego pięknego widoku. Około godziny 16.30 wsiedliśmy w pociąg powrotny do Łodzi i nasza piękna przygoda się skończyła.

Całkowity koszt naszego wyjazdu to 60zł za pociąg (w dwie strony) + 110zł za nocleg (+ opłata klimatyczna 8zł) + wyżywienie ( 2 śniadania w Barze Bursztyn 24zł + Pizzeria ok. 30zł + Bistro Małpa ok. 30zł + 60zł - inne) 332 złote od osoby na 3 dni! Moim zdaniem to dobra cena. Oczywiście wszystko zależy od tego jak rozplanujemy nasz budżet i na co będziemy mieli ochotę.






Wskazówki

  • Bądźcie przygotowani na każdą pogodę - ja nie byłam, bo nie sądziłam, że będzie tak ciepło i zaraz po wyjściu z pociągu szukałam sklepu, żeby kupić szorty.
  • Korzystajcie z pociągów! To naprawdę tania forma podróży. No i wygodna. Zazwyczaj w miejscowościach turystycznych, wakacyjnych wszędzie jest blisko, więc samochód nie jest niezbędny. Ewentualnie od czego jest komunikacja miejska? ;) 
  • Rezerwując bilety na pociąg kupujcie je z wyprzedzeniem - my kupiliśmy je 4 dni przed wyjazdem. Początkowo planowaliśmy wrócić późniejszym pociągiem, lecz nie było już miejsc siedzących, a stać przez 5.5h to lekka przesada.
  • Unikajcie jedzenia na deptakach, głównych ulicach i przy plaży - są tam strasznie zawyżone ceny.
  • Odpoczynek planuj poza sezonem - w sezonie ceny automatycznie idą w górę nawet o 100%! Wejście na Molo w Sopocie również jest płatne, lecz my będąc poza sezonem weszliśmy za darmo. Sezon Zaczyna się od końca kwietnia i trwa do końca września).






Przepraszam za jakość zdjęć - nie braliśmy ze sobą lustrzanki. Wszystkie wykonane są telefonem.

Jeśli wolicie inny kierunek, polecam stary już post o mojej wycieczce do Szklarskiej Poręby - KLIK.


Zapraszam też na mój instagram: MAGDZIAKK (klik)


Jesienna stylizacja: sukienka w kwiaty, kapelusz i kozaki

Jesienna stylizacja: sukienka w kwiaty, kapelusz i kozaki



Jesień w Polsce jest piękna! Mnóstwo barw w odcieniach czerwieni, brązów, pomarańczy, żółci oraz złota. Bardzo dobrze czuję się w takich zestawieniach kolorystycznych. Nawet mój codzienny makijaż opieram ba brązach i beżach. Lubię jesień za ubrania na cebulkę, kapelusze, duże szale, a najbardziej za możliwość noszenia sukienek do wysokich kozaków za kolano. To chyba moje ulubione zestawienie.

Sukienka pochodzi z bardzo fajnego second handu z Łodzi - mają tam prawdziwe perełki. Kiedy ją zobaczyłam, to wiedziałam, że musi być moja. Uwielbiam krój litery A. Dodatkowo z tymi kozakami wygląda obłędnie.









Sukienka - Second Hand
Kapelusz - Stradivarius
Ramoneska - NN
Kozaki - NN
Torba - Mohito




Zapraszam też na mój instagram: MAGDZIAKK (klik)



Koszula z haftem i jeansy

Koszula z haftem i jeansy



W końcu zawitała do nas ta ciepła i słoneczna część wiosny. Wyciągam więc z szafy wszystkie lekkie ubrania, a te grubsze chowam już w głąb. Dziś prezentuję Wam przepiękną bluzkę z haftem, w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Kiedy ją zamawiałam, nie wiedziałam, że w rzeczywistości wygląda lepiej niż na zdjęciach. Lubię być tak pozytywnie zaskakiwana. Spodnie pochodzą z tego samego miejsca co bluzka (shein.com). Gdyby nie to, że nie trafiłam z rozmiarem, byłyby świetne. Niestety nawet pasek nie pomaga. Ale to nie zmienia faktu, że bardzo mi się podobają. Chciałam, aby całość zachowana była w luźnym klimacie, więc założyłam buty typu slip-on, a do całości dobrałam małą różową torebkę. Podoba Wam się taki luźny zestaw?














Koszula z haftem - TUTAJ
Spodnie - TUTAJ
Torebka - Mohito
Buty - NN
Okulary - Cubus



Zapraszam też na mój instagram: MAGDZIAKK (klik)
Jesień w klimacie boho - dzwony

Jesień w klimacie boho - dzwony


Moda na dzwony powróciła. Ostatnio miałam je na sobie ... w szkole podstawowej! 
Teraz założyłam je totalnie świadomie, sama z siebie. 

Ogólnie myślałam, że ten krój spodni nie jest dla mnie. Zawsze wybierałam rurki, bądź spodnie z prostą nogawką. A jednak - odważyłam się i było warto. Te spodnie są idealnym dopełnieniem całego zestawu. Dodatkowo ten odcień jeansu idealnie kontrastuje z odcieniem bluzki. Całość zachowana jest w klimacie boho - spodnie to typowe dzwony, a bluzka ma piękne, szerokie rękawy, które jednak dziś postanowiłam schować, inspirując się nieco ostatnim postem Karoliny Ościk. Aby nie było zbyt idyllicznie, postawiłam na ciemne i ciężkie dodatki. 

Kapelusz to jeden z moich ulubionych akcentów jesiennych stylizacji. Tutaj jest czymś pomiędzy - z jednej strony nawiązuje do klimatu boho, a z drugiej jego kolor łączy go z resztą ciężkich dodatków. 

Zamszowe botki na traktorowej platformie są moimi ulubionymi tej jesieni butami. Niestety przez ostatnie jesienne, deszczowe dni, musiałam z nich na trochę zrezygnować. Ale kiedy tylko deszcze miną, znów będą moim numerem jeden ;)

Czarna ramoneska to klasyk. Myślę, że w tym zestawie jest naprawdę fajnym, ciężkim akcentem, który przełamuje ten styl boho. 








Photos by Szymon - SZYMON MÓWI

Ramoneska - no name
Bluzka - SH ( Planeta Mody )
Spodnie - SH ( Planeta Mody )
Buty - Pull&Bear
Kapelusz - Stradivarius
Szal - SH ( Planeta Mody )
Torba - Mohito
Choker - no name
Kolczyki - H&M


____________________

Na co dzień możecie spotkać mnie tutaj:

INSTAGRAM: magdziakk
SNAPCHAT: magdziakk
Copyright © 2014 MAGDUIZM , Blogger